Categories
recenzje

“Ostatni obraz Sary de Vos” Dominica Smitha

Ta piękna książka toczy się na 3 płaszczyznach: w drugiej połowie XVII wieku Sara de Vos, żona i córka malarza, pierwsza kobieta przyjęta do cechu malarskiego Gildii św. Łukasza tworzy swoje obrazy, ale  i boryka się z wieloma problemami, chorobą i śmiercią córeczki, bankructwem, ucieczką męża. W tle pojawia się XVII wieczny Amsterdam oraz Heemstede. W latach 50-tych jej obraz „Na skraju lasu” zostaje zuchwale wykradziony właścicielowi Marty’emu de Groot, potomkowi bogatej rodziny holenderskiej osiadłej w Nowym Jorku i zastąpiony falsyfikatem, a Marty podejmuje swoje śledztwo, aby odzyskać obraz i tak spotyka utalentowaną Ellie Shipley, autralijską historyczkę sztuki, zajmującą się malarkami holenderskimi z XVII wieku. I wreszcie 40 lat później, Marty i Ellie spotykają się na wernisażu wystawy siedemnastowiecznych malarek holenderskich w 2000 roku w Sydney. 

Tytułowa Sara de Vos to postać fikcyjna, podstawowe fakty z jej życia autor pożyczył od autentycznych malarek z tamtej epoki, między innymi od Sary van Baalbergen i Judith Leyster, a białe plamy w życiorysie uzupełnił fikcją literacką. Żadne prace tej pierwszej nie zachowały się do naszych czasów, natomiast Judith Leyster zniknęła na parę wieków z historii malarstwa, a jej prace przypisywano niesłusznie Fransowi Halsowi. Na szczęście została ponownie “odkryta”, a jej prace wiszą w galeriach na całym świecie. 

Największym walorem tej powieści poza przypomnieniem, że w XVII wieku malarstwem (może nie do końca na równych prawach, ale zawsze ) parały się również i kobiety, są szczególnie klimatyczne realia XVII wiecznych Niderlandów. Poza tym jest to uniwersalna  opowieść o miłości: romantycznej, rodzicielskiej, a przede wszystkim do malarstwa.

ACH-F