Soren Sveistrup jest szerzej znany jako autor scenariusza do świetnego serialu “The Killing”. “Kasztanowy Ludzik” to jego debiut literacki, więc oczekiwania były spore. Na szczęście książka nie rozczarowuje!
To jest niezwykle brutalna jesień. W Kopenhadze nieznany sprawca okalecza i morduje młode kobiety. Ofiary nigdy się nie spotkały i pochodzą z różnych środowisk, wydaje się, że nic je nie łączy. Jedynie znaleziona na miejscu zbrodni niewinna figurka z kasztanów. Media obwołują mordercę “Kasztanowym Ludzikiem”.
Na kasztanie policja odnajduje odcisk palca zaginionej rok wcześniej 12-letniej córki znanej polityczki. Dziewczynka została uznana za zmarłą, a za jej morderstwo skazano już podejrzanego na karę więzienie. Ekipa policyjna krok po krok dochodzi do tego, że ofiary choć pozornie nie powiązane, coś ze sobą łączy: Ich dzieci. Policjanci ciągle nie wiedzą natomiast, jak te sprawy łączą się z wcześniejszym porwaniem i domniemanym zabójstwem dziewczynki?
Śledztwo prowadzą ambitna policjantka Naia Thulin i borykający się z problemami Mark Hess. Thulin podjęła decyzję o przejściu do bardziej prestiżowego wydziału do walki z cyberprzestępczością i to ma być jej ostatnia sprawa w wydziale zabójstw, a Hess został właśnie wyrzucony z Europolu, i próbuję za wszelką cenę tam wrócić, a w międzyczasie musi odsiedzieć parę dni nad tą sprawą. W tle mamy jeszcze cynicznego i nastawionego tylko na robienie kariery komisarza, oraz kolegów Thulin i Hessa z zespołu, kwestionujących ich kompetencje i sprzeciwiających się ponownego otworzeniu dochodzenia w sprawie porwania córki ministry do spraw społecznych.
Główne atuty tego thrillera to wielopiętrowa intryga, mroczna atmosfera, ciekawi bohaterowie i nieoczywiste rozwiązanie. Książka niesamowicie wciąga, mnożą się różne wątki, pozornie niewinne historie rodzinne odkrywają swoje drugie dno i zazębiają się ze sobą. Słowem doskonała lektura, nie tylko na jesienne wieczory.
ACH-F