Categories
recenzje

“Zimowla” Dominiki Słowik

“Zimowla” to skomplikowana, wielopiętrowa i wielowątkowa opowieść o życiu małego miasteczka Cukrówka na południu Polski. Jego historia obfituje w wiele niewyjaśnionych zjawisk codzienności, które mieszkańcy chętnie podciągają do kategorii cudów. 

Narratorka snuje swą opowieść niespiesznie, miesza czasoprzestrzenie i zgrabnie przeskakuje z jednej historii do drugiej. Cukrówka skrywa wiele tajemnic, a miejscowe legendy i plotki oraz lokalni dziwacy tworzą magiczny małomiasteczkowy klimat. Zacierają się granice pomiędzy rzeczywistością a fantazją.  Sama narratorka pochodzi z jednej z zasłużonych dla rozwoju miasta rodzin. Rodzina ta jest jednak mocno specyficzna, jej głową jest towarzyszka Sarecka, która przekazuję swoją “babiznę” kolejnym pokoleniom. Prowadząc swoje śledztwo narratorka dociera w końcu do tajemnic swojej rodziny, i koło opowieści się domyka.

Książkę czytało mi się wspaniale. Płynęłam przez kolejne opowieści opowiedziane pięknym językiem, otulone małomiasteczkowym magicznym klimatem i oprószone dużą dawką humoru (kury towarzyszki Sareckiej!). Polecam wszystkim, zwłaszcza długie jesienno zimowe wieczory. 

ACH-F

Categories
recenzje

“Ostatni obraz Sary de Vos” Dominica Smitha

Ta piękna książka toczy się na 3 płaszczyznach: w drugiej połowie XVII wieku Sara de Vos, żona i córka malarza, pierwsza kobieta przyjęta do cechu malarskiego Gildii św. Łukasza tworzy swoje obrazy, ale  i boryka się z wieloma problemami, chorobą i śmiercią córeczki, bankructwem, ucieczką męża. W tle pojawia się XVII wieczny Amsterdam oraz Heemstede. W latach 50-tych jej obraz „Na skraju lasu” zostaje zuchwale wykradziony właścicielowi Marty’emu de Groot, potomkowi bogatej rodziny holenderskiej osiadłej w Nowym Jorku i zastąpiony falsyfikatem, a Marty podejmuje swoje śledztwo, aby odzyskać obraz i tak spotyka utalentowaną Ellie Shipley, autralijską historyczkę sztuki, zajmującą się malarkami holenderskimi z XVII wieku. I wreszcie 40 lat później, Marty i Ellie spotykają się na wernisażu wystawy siedemnastowiecznych malarek holenderskich w 2000 roku w Sydney. 

Tytułowa Sara de Vos to postać fikcyjna, podstawowe fakty z jej życia autor pożyczył od autentycznych malarek z tamtej epoki, między innymi od Sary van Baalbergen i Judith Leyster, a białe plamy w życiorysie uzupełnił fikcją literacką. Żadne prace tej pierwszej nie zachowały się do naszych czasów, natomiast Judith Leyster zniknęła na parę wieków z historii malarstwa, a jej prace przypisywano niesłusznie Fransowi Halsowi. Na szczęście została ponownie “odkryta”, a jej prace wiszą w galeriach na całym świecie. 

Największym walorem tej powieści poza przypomnieniem, że w XVII wieku malarstwem (może nie do końca na równych prawach, ale zawsze ) parały się również i kobiety, są szczególnie klimatyczne realia XVII wiecznych Niderlandów. Poza tym jest to uniwersalna  opowieść o miłości: romantycznej, rodzicielskiej, a przede wszystkim do malarstwa.

ACH-F

Categories
recenzje

„Pod powierzchnią” Daisy Johnson

Daisy Johnson w wieku 27 lat za tę książkę została nagrodzona Nagrodą Bookera, zostając tym samym najmłodszą laureatką tej nagrody w historii. 

Świetnie napisana historia trudnych relacji matki i córki, z rodzinnymi patologiami w tle. Gretel po 16 latach odnajduje swoją matkę Lisę i musi się zmierzyć ze swoimi wspomnieniami i traumami. Próbuje znaleźć odpowiedzi na męczące ją pytania lub wyciągnąć ją póki jest jeszcze czas od osuwającej się w demencję Lisy. Wraca pamięcią do swojego dzieciństwa spędzonego z matką na barce, w chłodnym, wilgotnym i groźnym świecie nad rzeką, w której mętnych wodach czai się tajemniczy i niebezpieczny potwór. 

Książka posiada fantastyczną, mroczną aurę i jest napisana niesamowicie pięknym językiem, czytanie jej jest prawdziwą przyjemnością. 

ACH-F

Categories
recenzje

“Jej wszystkie życia” Kate Atkinson

A gdybyśmy tak mogli przeżywać nasze życie raz za razem (…) żeby wreszcie zrobić to jak należy? Czy to nie byłoby wspaniałe?” (str. 481)

Taki los spotyka właśnie Ursulę Todd, urodzoną pewnej śnieżnej lutowej nocy w 1910 roku. Zanim skończy się jej beztroskie dzieciństwo zdąży umrzeć i narodzić się ponownie dobrych kilka razy. Dziwnym zrządzeniem losu Ursula pamięta mgliście swoje wcześniejsze życia, i uczy się wystrzegać pułapek śmierci, jak i życiowych tragedii. 

Kolejne życia Ursulii toczą się w burzliwych czasach:  pierwsza wojna światowa, emancypacja kobiet, druga wojna światowa, odbudowa po wojnie, i wiodą ją w zupełnie nowe strony, w przemocowe małżeństwo, do hitlerowskich Niemiec lat 30-tych, do bohaterskiej obrony Londynu podczas wojny.

Powieść ta pokazuje jak bardzo ludzkie życie jest kruche, i zależy zarówno od naszych wyborów, jak i ślepych przypadków, na które nie mamy najmniejszego wpływu. Ursula ma to szczęście (?), że uczy się choć częściowo takie przypadki kontrolować, i podejmować słuszne decyzje, zarówno dla siebie, jak i dla swoich najbliższych.Stopniowo dociera też do niej, co jest jej życiową misją, i jak może to wpłynąć na losy całego świata.

Kate Atkinson jest bardziej znana jako autorka kryminałów, natomiast tym razem stworzyła świetną powieść obyczajową, z ciekawymi bohaterami i  dobrze osadzoną w historycznych realiach pierwszej połowy XX wieku. Opowieść ta skłania do refleksji, co byśmy zrobili inaczej gdybyśmy dostali od losu dar drugiego (albo i trzeciego i czwartego i kolejnego życia)? Czy to faktycznie byłoby tak wspaniałe? A może męczące i ograniczające, i lepiej, że życie mamy tylko jedno i cała sztuka polega na tym, żeby przeżyć je najlepiej jak się potrafi….

ACH-F

Categories
recenzje

“Kobieta z wydm” Kōbō Abe

Literatura azjatycka zyskuje coraz bardziej na popularności i dotarła również do naszej Biblioteki. Oczywiście posiadamy już w zbiorach książki Haruki Murakami, czy Kazuo Ishiguro, a ostatnio wzbogaciliśmy się o powieść Kobo Abe “Kobieta z wydm”. Nie jest to książka najnowsza, bo napisana w latach 60-tych, a w Polsce wydana kilkakrotnie, nasze wydanie jest z 2006 roku. Jest to jednak uniwersalna opowieść o życiu, a także bezradności i znużeniu  jednostki, nawiązująca być może do powieści Franza Kafki “Zamek” i “Proces”. 

Pewnego dnia nauczyciel i entomolog hobbysta Niki Jumpei wyruszył podczas szkolnych ferii na wyprawę badawczą na wydmy. I słuch po nim zaginął. Przez jakiś czas go szukano, a potem stopniowo o nim zapomniano. Zaś Niki trafił do dziwnej przysypanej piaskiem wioski, do domu tytułowej kobiety, uwięziony przez nią i lokalną społeczność. Jego zadaniem stało się odtąd odkopywanie domu i obejścia z piasku. Bo piasek jest tam wszędzie….  Choć Niki ciągle walczy i próbuje wydostać się z pułapki narasta w nim poczucie beznadziei, a my zaczynamy zdawać sobie sprawę,  że jego wysiłki pójdą na marne. Dzień w dzień, tydzień w tydzień, miesiąc w miesiąc- jedynie ciężka fizyczna praca, aby nie dać się zasypać przez piasek.

Opowieść tę przepełnia poczucie bezsilności, duszności i lęku. Interpretacje możemy sobie dopasować sami – czy Kōbō odwołuje się do życia, związku, pracy, naszej społeczności? Jedno jest pewne – po lekturze tej książki ja już zawsze będę patrzeć na piasek z pewną obawą! 

Główne atuty tego thrillera to wielopiętrowa intryga, mroczna atmosfera, ciekawi bohaterowie i nieoczywiste rozwiązanie. Książka niesamowicie wciąga, mnożą się różne wątki, pozornie niewinne historie rodzinne odkrywają swoje drugie dno i zazębiają się ze sobą. Słowem doskonała lektura, nie tylko na jesienne wieczory. 

ACH-F

Categories
recenzje

“Kasztanowy Ludzik” Sorena Sveistrup

Soren Sveistrup jest szerzej znany jako autor scenariusza do świetnego serialu “The Killing”. “Kasztanowy Ludzik” to jego debiut literacki, więc oczekiwania były spore. Na szczęście książka nie rozczarowuje!

To jest niezwykle brutalna jesień. W Kopenhadze nieznany sprawca okalecza i morduje młode kobiety. Ofiary nigdy się nie spotkały i pochodzą z różnych środowisk, wydaje się, że nic je nie łączy. Jedynie znaleziona na miejscu zbrodni niewinna figurka z kasztanów. Media obwołują mordercę “Kasztanowym Ludzikiem”. 

Na kasztanie policja odnajduje odcisk palca zaginionej rok wcześniej 12-letniej córki znanej polityczki. Dziewczynka została uznana za zmarłą, a za jej morderstwo skazano już podejrzanego na karę więzienie. Ekipa policyjna krok po krok dochodzi do tego, że ofiary choć pozornie nie powiązane, coś ze sobą łączy:  Ich dzieci. Policjanci ciągle nie wiedzą natomiast, jak te sprawy łączą się z wcześniejszym porwaniem i domniemanym zabójstwem dziewczynki?

Śledztwo prowadzą ambitna policjantka Naia Thulin i borykający się z problemami Mark Hess. Thulin podjęła decyzję o przejściu do bardziej prestiżowego wydziału do walki z cyberprzestępczością i to ma być jej ostatnia sprawa w wydziale zabójstw, a Hess został właśnie wyrzucony z Europolu, i próbuję za wszelką cenę tam wrócić, a w międzyczasie musi odsiedzieć parę dni nad tą sprawą. W tle mamy jeszcze cynicznego i nastawionego tylko na robienie kariery komisarza, oraz kolegów Thulin i Hessa z zespołu, kwestionujących ich kompetencje i sprzeciwiających się ponownego otworzeniu dochodzenia w sprawie porwania córki ministry do spraw społecznych. 

Główne atuty tego thrillera to wielopiętrowa intryga, mroczna atmosfera, ciekawi bohaterowie i nieoczywiste rozwiązanie. Książka niesamowicie wciąga, mnożą się różne wątki, pozornie niewinne historie rodzinne odkrywają swoje drugie dno i zazębiają się ze sobą. Słowem doskonała lektura, nie tylko na jesienne wieczory. 

ACH-F

Categories
recenzje

„W pułapce” Magdy Stachuly

To może się przydarzyć każdej / każdemu z nas. Budzisz się i nie wiesz,  gdzie jesteś…. I jak się tu znalazłaś/ znalazłeś….. I co się wydarzyło… Na ciele masz dziwne ślady, którego pochodzenia zupełnie nie kojarzysz. .. Nic nie pamiętasz, kompletna czarna dziura……  I nagle odkrywasz, że w tej pustce minęły 2/4/ …. dni Twojego życia. To właśnie wydarzyło się bohaterce tego thrillera Klarze. A potem Klara próbując dowiedzieć się, co się z nią działo,  odkrywa, że wcześniej doświadczyła tego też inna dziewczyna Lisa. Historie Klary i Lisy, choć oddzielone w czasie, opowiadane są na zmianę. 

ACH-F

Categories
recenzje

“Czerwona Ziemia” Marcina Mellera

Debiut w sensacji popularnego dziennikarza Marcina Mellera, znanego do tej pory jako reporter, prezenter telewizyjny, dyrektor Grupy Wydawniczej Foksal i męża Anny Dziewit Meller. Meller opisuje świat dobrze mu znany, jego głównym bohaterem jest redaktor naczelny tygodnika Reflektor, Wiktor Tilszer, legenda polskiego dziennikarstwa, teraz głównie zajmujący się dziennikarstwem śledczym. Tilszer napisał wiele reportaży, w tym swoją pierwszą książkę “Czerwonę Ziemię” o sytuacji w połowie lat 90-tych w Ugandzie, rozdartej wojną domową. Ta książka przyniosła mi sławę i uznanie. Zafascynowany tą książką Marcin, syn Wiktora z poprzedniego związku, obecnie student dziennikarstwa chcący pójść w ślady ojca, rusza na swoją podróż życia do Ugandy. Tam wybiera się na wycieczkę do Gulu, gdzie Wiktor 25 lat temu tylko cudem uszedł z życiem. I znika…… Spanikowana matka Marcina Monika wzywa więc na pomoc Wiktora, który mimo że jego obecna żona Agata jest w zaawansowanej ciąży , podejmuje dramatyczną decyzję o zostawienie Agaty na krótko przed porodem z małą córeczką Lilką, i leci do Ugandy, aby odnaleźć syna. Przybywa do kraju, z którym wiąże się mnóstwo wspomnień i traun, i do którego już nigdy nie spodziewał się wrócić. 

Świetna opowieść o Afryce i miłości ojcowskiej w sensacyjno- przygodowym sosie. Fabuła toczy się w dwóch przestrzeniach czasowych, w roku 1996 kiedy młody Wiktor Tiszer przeżywa swoją afrykańską przygodę, która odmieni go na zawsze. I zakochuje się we Florence, młodej i idealistycznie nastawionej do życia działaczce organizacji pozarządowej pochodzącej z elity mieszkającej na południu kraju. Razem jadą na północ kraju do Gulu, gdzie staną się ofiarami toczącej się tam okrutnej wojny domowej, i zetkną się osobiście z ludobójstwem i bestialstami wojennymi. 

Oraz w 2020 roku, kiedy Wiktor szukający Marcina wraca do Ugandy, teraz spokojnego kraju, pod powierzchnią którego drzemie jednak wiele napięć społecznych. I ponownie spotyka Florence, która jest teraz znaną polityczką i decydentką, i budzi respekt i strach. I wcale nie wita Wiktora w otwartymi ramionami. W tle mamy również trudną relację Wiktora z synem, Którego porzucił kiedy ten był jeszcze dzieckiem, i którego zaufanie z trudem odbudowywał, kiedy Marcin stał się nastolatkiem. Determinacja Wiktora, żeby odnaleźć syna podbudowana jest próbą odkupienia win z przeszłości i odwdzięczenia się się za drugą szansę, którą podarował mu Marcin.

Podsumowując “Czerwona Ziemia” to  fantastyczna lektura na wakacje. Wciąga jak najlepsza  opowieść przygodowa, ale Meller nie byłby sobą gdyby nie okrasił jej dobrym zapleczem reporterskim, i fascynacją pięknem i skomplikowaną historią Afryki.

ACH-F

Categories
recenzje

“Wypiór” Grzegorza Uzdańskiego

Trzynastozgłoskowiec nie kojarzy się Wam za dobrze, z klasyką polskiej literatury męczonej w szkole na lekcjach polskiego? A może tylko z “Panem Tadeuszem” wieszcza Mickiewicza? 

To czas sięgnąć po “Wypióra” Grzegorza Uzdańskiego, napisanego pięknym nowoczesnym trzynastozgłoskowcem. Czyta się to przednio, autorowi udało się zgrabnie wpleść w niego współczesną polszczyznę, wszystkie ubery, tindery i netfliksy, slang młodych warszawskich intelektualistów, i nawet sporo wulgaryzmów. 

Historia jest banalnie prosta, oto para 30-latków, niby się kochają i chcą być ze sobą, ale z czasem się okazuje, że to za skomplikowane. Para jak wiele innych, tyle, że mają swojego ( a właściwie stryja, w mieszkaniu którego urzędują) trupa ( a właściwie wypióra) w szafie. Dosłownie!  Dla nieobeznanych z tym staropolskim terminem, wypiór = wampir. No więc wypiór w ciągu dnia śpi w szafie, a wieczorami wychodzi się pożywić, czasem też do pracy jako nocny cieć na budowie na przykład, a przede wszystkim zasiąść przed laptopem i nadrobić internetowe zaległości. Ale uwaga, wypiór ten to nie byle ktoś, tylko … uwaga!  tak! sam Adam Mickiewicz!

“Wypiór “ to kreatywna i ambitna zabawa, wykraczająca poza przyjęte schematy. Napisana z poczuciem humoru i dystansem opowieść o wypalającej się miłości, świetnie oddaje obraz współczesnej Warszawy i pokolenia znerwicowanych wielkomiejskich 30-latków. Polecam!

ACH-F

Categories
recenzje

“Biblioteka o Północy” Matta Haiga

A gdyby tak ktoś powiedział Wam, że gdzieś tam, pomiędzy niebem a piekłem znajduje się ogromna biblioteka. Pełna książek – opowieści. O waszym życiu, albo o jego alternatywnych możliwościach. Nieskończonej ilości takich możliwości. To jest właśnie Biblioteka o Północy.

Odkrywa ją Nora Seeds, która zmęczona i rozczarowana swoim życiem, po serii życiowych porażek i dramatów podejmuje decyzje o odebraniu sobie życie. Trafia do takiej Biblioteki, w której rolę przewodniczki pełni bibliotekarka z jej szkolnej biblioteki. W oparciu o  długą księgę żalów i niespełnionych marzeń Nory pomaga jej przeżyć choć na chwilę alternatywne życia, z których Nora mniej lub bardziej świadomie zrezygnowała, podejmując swoje życiowe decyzje. Różne profesje, miejsca zamieszkania, związki, sukcesy – czy pozwolą Norze spojrzeć inaczej na swoje życie i poczuć że warto żyć?

Kto nie chciałby zamienić się z Norą i spróbować pożyć w alternatywnych w życiach. Inny wybór szkoły, pracy lub partnera i i wiedlibyśmy zupełnie inne życie. Tylko czy lepsze i bardziej szczęśliwe? Nora szybko odkryje, że sukces w jeden dziedzinie pociąga konsekwencje w innej, często dla jej rodziny i najbliższych. 

Ta książka to urzekająca bajka. Pokrzepiająca, ale i zmuszająca do refleksji nad swoim życiem, i nad konsekwencjami nawet najdrobniejszych decyzji. Polecam wszystkim miłośnikom bibliotek i ciekawych opowieści!

ACH-F

Categories
recenzje

„Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek” Filipa Zawady

O książce tej zrobiło się ostatnio głośno z racji nominowania jej do tegorocznej Nagrody Nike. Początkowo byłam zaskoczona tą decyzją, gdyż ta książka w moim odczuciu mniej pasuje do poważnej nagrody Nike niż inne nominacje (np „Płuczki” czy „27 śmierci Toby’ego Obeda” , ale po zastanowieniu doszłam do wniosku, że tylko pozornie.  Ale po kolei…

„Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek” to opowieść Franciszka, jednego z bękartów (określenie własne Franciszka), wychowujących się w sierocińcu prowadzonym przez zakonnice, gdzieś na bliżej nie sprecyzowanej prowincji. Opowieść czasem śmieszna, czasem wzruszająca, choć najczęściej bardzo smutna, a czasem i po prostu nudna. W jednej z recenzji napisano, że to taki  to “Mikołajek u zakonnic”. Nie zgadzam się z tą opinią, choć pierwszoosobowa narracja Franciszka może komuś skojarzyć się z Mikołajkiem, to jednak jego życie nijak się ma do bezpiecznego życia Mikołajka w kochającej rodzinie. Wygadany Franciszek, mający opinię na każdy temat, tak naprawdę próbuje maskować swoje osamotnienie i brak miłości. Jest najstarszy z dzieci w sierocińcu i ledwo tolerowany przez dzieci z „normalnych” rodzin w lokalnej szkole. Aktywnie szuka uwagi dorosłych, w sposób z reguły wytrącający z uwagi opiekujące się nim zakonnice, a jego największym marzeniem jest kochająca adopcyjna rodzina. Franciszek zdecydowanie nadużywa wulgaryzmów, nie zetknął się jeszcze z polityczną poprawnością i ogólnie pozuje na silnego chłopaka, ale to tak naprawę zagubione i samotne dziecko. I to ten kontrast czyni tę książkę tak przejmująco smutną. 

Książka jest zwięzła (czasem zawiera tylko 1 zdanie na stronie)  i konkretna, więc czyta się ją szybciutko. Nie oczekujcie zatem pogodnej lektury, ale spostrzeżenia Franciszka na temat absurdów świata i nas dorosłych są bezcenne!

P.S. Uspokajam, że choć w opowieści pojawia się czarny kot, którego Franciszek w sekrecie przygarnia do sierocińca (i nazywa – na przekór bogobojnym zakonnicom ? – imieniem Szatan), to rozdeptanie jest czysto metaforyczne ☺

ACH-F

Categories
recenzje

„Kot niebieski” Martyny Bundy

Intrygująca i pięknie napisana opowieść o powstaniu klasztoru zakonników kartuskich na Kaszubach i o tym jak zakon ten oddziaływał na okolicę i jego mieszkańców. Autorka płynnie przeskakuje przez kolejne stulecia i opowiada historię kolejnych bohaterów, 7 wieków mieści się w 320 stronach. W tle toczy się wielka historia i przechadza się dużo niebieskich kotów.  Jeśli ktoś jednak  oczekuje „kociej” książki to się rozczaruje, koty nie są tu pierwszoplanowymi bohaterami, pełnią raczej funkcję przywracania równowagi w świecie. A centrum tego świata są tu Kartuzy.  Polecam wszystkim miłośnikom Kaszub, realizmu magicznego, no i kotów.  ACH-F